Wczoraj, trzeciego stycznia, prawie cztery tysiące czeskich lekarzy, pracujących w czeskich oddziałach publicznej służby zdrowia złożyło wymówienie. Ma to na celu zbuntowanie się przeciwko niskim płacom. Wypowiedzenie umowy o pracę nastąpi po dwóch miesiącach, czyli pierwszego marca. Cała akcja nosi miano „Dziękujemy, odchodzimy” i biorą w niej udział głównie chirurdzy i anestezjolodzy. Jest ich razem 3830, czyli jedna czwarta wszystkich lekarzy zatrudnionych w publicznej służbie zdrowia. Są to więc zwolnienia na masową skalę.
Przez tę sytuację, po pierwszym marca, zostaną zamknięte niektóre placówki, a niektóre będą musiały ograniczyć swoją działalność i zrezygnować z niektórych oddziałów. Warto dodać, że jeszcze przed końcem roku, wielu dyrektorów otrzymało wypowiedzenie umowy o pracę. Najwięcej ich było w województwach morawsko-śląskim, południowomorawskim i na Wysoczyźnie.
Mimo iż ministerstwo zdrowia zdaje sobie sprawę, że pensja czeskich lekarzy jest zbyt niska, nie może nic z tym zrobić, ponieważ nie może sobie pozwolić na podwyżki. Minister zdrowia – Leosz Heger – twierdzi, że jedyną metodą na pozyskanie środków na wyższe pensje są zmiany wewnątrz systemu. Będzie się on jednak kontaktował z dyrektorami szpitalii wojewodami.
W województwie środkowoczeskim już jutro odbędzie się spotkanie antykryzysowe, podczas którego najważniejsze osoby będą próbowały w jakiś sposób zaingerować i uratować niektóre placówki. Wójewoda tego województwa – David Rath – lekarz internista z wieloletnią praktyką, twierdzi, że każdy region powinien ustalać plan naprawy indywidualnie. Jest to spowodowane tym, że w poszczególnych regionach odchodzą lekarze różnych specjalizacji – anestezjolodzy, położnicy, ginekolodzy, interniści. Każdy więc szpital, powinien być rozpatrzony indywidualnie.
Akcja „Dziękujemy, odchodzimy” była solidnie zorganizowana. Trwała przez dwa miesiące, podczas których zgłosiło się do niej 4100 lekarzy, a w tym ci najbardziej znani w Czechach, a nawet poza ich terenem. Składanie przez nich wypowiedzeń nie jest ryzykowne, ponieważ stwierdzili, że pracę za lepsze pieniądze znajdą w placówkach prywatnych lub za granicą. Chcą otrzymywać co najmniej półtora raza więcej niż wynosi średnia krajowa. Dodatkowym warunkiem jest zniesienie przestarzałego systemu szkoleń podyplomowych oraz lepsze warunki pracy.
Vaclav Klaus, prezydent Republiki Czeskiej, bardzo skrytykował lekarzy planujących emigrację i szukanie pracy za granicą. Uważa, że jest to szantaż, którego nie można przyjąć i że czasy szukania pracy „na saksach” już minęły. A tu mamy do czynienia do nawoływania do masowej emigracji.
Czy możemy się jednak czeskim lekarzom dziwić? Każdy chce zarabiać tyle, na ile zasługuje. Jeśli jest możliwość zarabiania większych kwot, to dlaczego się nie zdecydować?
Leave a Reply