Poświęcamy ostatnio sporo czasu na leczenie zimnem, ale to dlatego, że sprawa wydaje nam się naprawdę istotna. Opowiadaliśmy już o komorach kriogenicznych i o chorobach, które mogą dzięki nim być leczone, a ponieważ wyróżniamy dwa rodzaje krioterapii, teraz czas zająć się nieco szerzej bardziej szczegółową, terapią miejscową, nazywaną również kriostymulacją.
Poniżej takiej skali schodzimy, aby wykonać odpowiedni zabieg, który polega na przyłożeniu do chorego miejsca na naszym cele specjalistycznego aplikatora. Dzięki tak niskiej temperaturze w danym miejscu dochodzi do odpowiednich reakcji. Poprzez kilkukrotne zamrażanie i rozmrażanie danego miejsca doprowadzamy do tego, że pękają nasze błony biologiczne i mówiąc prosto dana tkanka jest niszczona.
Urządzenie, dzięki któremu przeprowadza się zabieg nie ma swojej specjalistycznej nazwy, tak jak jest to w przypadku kriokomor, służących do leczenia ogólnego. Kształtem i swoimi gabarytami przypomina nieco starszy odkurzacz, posiada nawet bardzo podobną rurę, z końcówką służącą do wykonania najważniejszej części zabiegu. Obecnie w Polsce wykorzystuje się dwóch czynników chłodzących, w tym ciekłego azotu, o którym była również mowa w przypadku komór kriogenicznych. Postępuje się tak dlatego, że jest to sprawdzony i niepodważalny sposób, a co najważniejsze – skuteczny.
Nasz „odkurzacz” jest niezwykle pomocny w co najmniej kilku dziedzinach medycyny, takich jak: reumatologia, ortopedia, neurologia, dermatologia, czy medycyna sportowa. Jeśli chodzi o bardziej znane typy chorób, rola kriostymulacji jest nieoceniona w leczeniu zmian skórnych, takich jak brodawki, zmian powstałych także na błonach śluzowych czy też nowotworów w obrębie jamy brzusznej.
Leave a Reply